Etap 6 - Pustynia Czarnych Kamieni
Po śniadaniu ruszamy w kierunku Black Stone Desert, czyli Pustyni Czarnych Kamieni.
W zasadzie przejazd przez pustynię ma zająć 2 dni, więc dzisiaj nie ma innych punktów programu.
Ruszamy z okolic baz wojskowych na południe pustyni syryjskiej. Po drodze mijamy
nieczynne kamieniołomy, po których chwilkę się kręcimy na podjazdach.
Krajobraz bardzo monotonny, dookoła pustka i drobne kamienie rozsiane jak grzyby po deszczu
Panorama krótko po spakowaniu obozu
Dojeżdżamy do kamieniołomów
Mario Team - zdjęcie z przygotowaną flagą zespołu, też muszę coś takiego zrobić następnym razem
Uściski na szczycie jednego z usypanych po odłamkach wzniesień
Widok na wyrobiska
Nasze auta na szczycie jednego z wyrobisk
Krajobraz Kamila na jednym ze szczytów
Południowa część pustyni syryjskiej jest obsiana powierzchniami po słonych jeziorach, są
to tzw. słonczaki. Z powodu niedawnych opadów woda nie zdążyła jeszcze wsiąknąć i mogliśmy jeździć po takich wielkich kałużach.
Przy brzegu jednego z większych słonczaków
Powierzchnia wilgotna i bardzo śliska
Chwila postoju na zrobienie zdjęć i ubłocenie butów
Ruszamy dalej mknąć przez dna słonych jeziorek niczym motorówki.
Jeziora były sporej powierzchni
Każdy mógł znaleźć dużo miejsca dla siebie
I kolejny postój przy brzegu
Ziemia spękana - niesamowity efekt kiedy się po tym jedzie
Efekt tak wielu słonczaków w tym rejonie powstał w wyniku suchego i gorącego klimatu,
formowanie się tych zbiorników następuje w wyniku silnego parowania i braku odpływu wód do morza.
Po krótkim postoju ruszamy dalej
Kolejne jeziorko na trasie - wody około 10-15cm
Kolejny postój na zdjęcia i zachwyty nad widokami
Można było popróbować kontrolowanych poślizgów - jazda jak po lodzie
Za siódmym piaskowcem, za siódmym słonczakiem napotykamy pierwszy czarny kamień - znak, że jesteśmy w przedsionku pustyni Black Stone Desert...
Kamień zwiastujący pustynię
Krajobraz który zostawiamy za nami
Część pustyni syryjskiej zwana właśnie Pustynią Czarnych Kamieni, to obszar, który uformował
się w wyniku erupcji wulkanów i opadu lawy bazaltowej w tym rejonie.
Cały region nosi nazwę Jabal al-Arab, co oznacza "Góra Arabów", jest to region wulkaniczny w jednostce administracyjnej
zwanej As-Suwayada.
Jesteśmy na obrzeżach pustyni
Krajobraz diametralnie się zmienia, całe pola usiane są czarnymi bazaltowymi odłamkami lawy dając wrażenia czarnej pustyni - stąd nazwa.
I tak z każdej strony, kamienie - to większe, to mniejsze
W okresie Czwartorzędu, czyli ponad 2,5mln lat temu był to bardzo aktywny sejsmicznie region świata.
Było tutaj ponad 110 aktywnych wulkanów, a pola lawowe ciągną się aż do Arabii Saudyjskiej.
Na horyzoncie widać jeden ze szczytów - nieczynny wulkan
Przez pustynię prowadzi jedynie kilka sztucznie przetartych szlaków, którymi da się przejechać.
W wyniku opadów mamy do czynienia z rzeką wody, która wyznacza nam trasę.
Droga między kamieniami - jeden ze szlaków przejazdowych
Poza krajobrazami mamy też dużo zabawy w pokonywaniu kałuż
Praktycznie cały czas przejazd po płytkiej lub głębszej wodzie
Na tym odcinku przyszło nam wymienić też filtr powietrza, do którego nałapaliśmy odpryskującą wodę
Kolejny postój w czasie przejazdu, tym razem postanawiamy poszukać pamiątki i zabrać sobie jeden z kamieni do Polski.
Postój w poszukiwaniu kamieni
Wybór był naprawdę spory
Jest nasz kawałek bazaltu, który zabieramy do Europy
Ruszamy dalej, bardziej na obrzeża pustyni, gdzie dałoby się rozbić namioty bez kamieni.
Tym samym znowu musimy przeforsować kilka słonych wyschniętych jezior.
Kamienie do wozu i w drogę
Docieramy znowu do obrzeży pustyni
Przejazd dnem jeziora, na horyzoncie widać formującą się tęczę
Wbrew pozorom przejazd po takiej wodzie nie sprawiał, że auta stawały się czyste
Czerwona glina okleiła całe nasze podwozia
Jechać, ciągle jechać w stronę słońca...
Było też kilka "przypadkowych" ochlapań podczas wyprzedzania. Poniżej oberwało się Czarkowi.
Fala błota przyjęta na boczek
Jednak Czarek zdawał się tym nie przejmować
Ruszamy dalej i płaskie, suche tereny znajdujemy dopiero na małym płaskowyżu. Jest to lita lawa, która zastygła kilka kilometrów od wulkanu.
W drogę, jeszcze tylko kilka jeziorek i dotrzemy na miejsce
Jedno z ostatnich słonczaków tego dnia.
Czarna pustynia zostaje z boku
Ostatni efektowny przejazd po wodzie
Amfibia w akcji
Obóz zakładamy na wzniesieniu, trzeba tylko uprzątnąć trochę kamieni i rozkładać namioty.
Pieszy zwiad w poszukiwaniu płaskiego miejsca
Zachód słońca nieopodal obozowiska, woda nie wsiąka w lawowe podłoże
Po drugiej stronie pagórka
Rozbijamy się jeszcze za dnia, niestety w takich okolicznościach przyrody nie mamy czym
rozpalić ogniska. Jest za to coś innego co nas rozgrzewa.
Poniżej nasz obóz podczas zachodu słońca.
Nocleg na lawie - zaliczony
Copyright © bliskiwschod.ladra.pl 2011, Designed by Ladra WebStudio
Strona jest częścią serwisu www.wyprawy.ladra.pl