Etap 14 - Wąwozy Wadi Hasa i Wadi Numeira
Do późnego popołudnia odwiedzamy dwa bardziej znane wąwozy okolic Morza Martwego.
Tego dnia jeszcze za widoku chcemy odwiedzić plaże nad morzem i zbadać wyporność słonej
wody.
Dzisiaj też późno w nocy przekroczymy granicę i opuszczamy Jordanię.
W korycie rzeki śpi nam się bardzo wygodnie, nad ranem wyruszamy
pieszo w górę wąwozu.

Tak wyglądał nasz obóz, rzeka spływa po lewej

Parę metrów od obozu
Pierwsze chwile w kanionie
Wąwóz Wadi Hasa znany jest również pod nazwą "Sil Hisa" albo "Nahal Zered".

Potok płynie dość wartko

Rzeka wije się cały czas zakolami

Klapeczki lub kalosze inaczej szkoda moczyć butów
Skały w tym miejscu mają niesamowite kolory i strukturę. Erozja rzeki sprawiła, że na ścianach wąwozu można podziwiać przekroje skał.

Widać z boku jak skała jest poprzecinana różnymi warstwami
Pare sekund w środkowej części wąwozu

Idziemy uważnie patrząc pod nogi
Ściany wąwozu dochodzą do 100m wysokości, a temperatura wody w lecie oscyluje w okolicach 54st. Celsjusza.

Woda w czasie naszej przechadzki miała grubo powyżej 20st.

Widać wysokość ścian

Podziwiamy wysokie skały
Ciekawostką jest, że wąwóz jest naniesiony na mapie mozaikowej w kościele w Madbie, gdzie byliśmy przed kilkoma dniami.

Napisy arabskie na ścianach wąwozu

Ja na końcu
Wąwozem płynie rzeka Zered, która nie jest taką zwykłą rzeką. Dolina potoku Zered wg informacji biblijnej jest miejscem obozowania Izraelitów w czasie wędrówki z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Możliwe zatem, że po tej ziemi stąpał kiedyś sam Mojżesz...

Kolejne zakamarki wąwozu

Powoli docieramy do miejsca, gdzie kanion się zwęża

Coraz większe głazy tarasują drogę
Po pewnym czasie nie idziemy już dalej, wąwóz się zwęża, a woda staje się bardziej głęboka. Szkoda, bo w dalszych odcinkach tego wąwozu na zboczach rośnie unikalne drzewo Dalbergia Sissoo, niespotykane w żadnym innym miejscu w Jordanii.

Głazy mają niesamowite poprzeczne wzory

Kolejny niesamowity kadr ukazujący piękno skał

Coraz cięższe przejścia w górę wąwozu
Na końcu wąwozu musimy przejść przez tunel pod kamieniami w wodzie po pas. W tym miejscu w zasadzie kończy się nasza przygoda z Wadi Hasa.

Kilka metrów skalnego tunelu z rzeką

W tunelu
Przejście rzeką pod tunelem skalnym

Operator kamery gotowy do przejścia
Za tunelem krótka zabawa przy wodospadzie i w zasadzie dalej w górę kanionu się nie zapuszczamy.

Coraz wyższa wodą i bardziej wartki strumień

Mały wodospadzik a tyle radości

Dalej coraz większe kamienie

Szczelina coraz węższa, woda coraz wyższa
Po emocjonującym spacerze wracany do obozu.

Droga powrotna

W jednym z zaułków skalnych sentencja Szekspira
W drodze powrotnej spotykamy słodkowodnego kraba, dowód na to jak woda jest tu czysta.

Niedużych rozmiarów zwierzątko
Kilka sekund z życia kraba
Nagle słyszymy warkot silnika i pojawia się Wojtek, wąwóz postanowił przejechać autem.

Defender zza rogu

Wąwóz mu nie straszny
Przejazd po wąwozie

Zawrotka i pasażerowie na gapę

Mariusz na masce
Kawałek dalej Miłosz się trochę zagapił, ale muszę oznajmić, że wyjechał o własnych siłach.

Niezbyt szeroki strumień krył w sobie grząskie dno

Skończyło się na mokrej tapicerce i dywanikach
Pakujemy nasz obóz i ruszamy w kierunku kolejnego wąwozu, tym razem będzie to Wadi Numeira. Przejazd
nie zajmuje dużo czasu, bo już po zaledwie niecałej godzinie jesteśmy na miejscu.
Wejście do wąwozu otwiera wielki głaz zawieszony między skałami.

Da się tutaj wjechać autem

Testowanie wykrzyżu

Przejazd samochodem to zaledwie kilkadziesiąt metrów
Ruszamy w kolejną pieszą przeprawę po wąwozie, tutaj również spacer wśród spływającego z gór potoku.

W drogę
Parę sekund z pierwszych chwil pod zawieszonym głazem

Początek przejścia jest dość szeroki

Przechodzimy w górę strumienia
Sfilmowane przejście w szerokiej części kanionu
Przez wąwóz przepływa rzeka o tej samej nazwie, czyli Numeira. Z nią też jest związana historia zapisana w Biblii, a mianowicie dolina rzeki Numeira jest prawdopodobnie miejscem położenia biblijnej Gomory.

Wąwóz nam się zwęża
Po kilkuset metrach wąwóz przechodzi w bardzo wąskie, wijące się zakolami przejście z płynącą rzeką.

Spacerujemy między wysokimi ścianami

Na ścianach wąwozu można podziwiać strukturę skał
Wśród wąskich korytarzy

Ruszamy dalej wśród wąskich korytarzy

Posąg o czterech nogach i czterech rękach

Wąwóz wije się jak wąż

Skały mają niesamowite wzory

Próba wspinaczki, kończy się tylko wstąpieniem na kamyczek
Kolejny film przyrodniczy o słodkowodnych krabach
Pewna część wąwozu jest tak wysoka, że z trudem wpadają tutaj promienie słoneczne.

Wąwóz otwiera się szerzej by po chwili ostro się zacieśniać

Przed wejście do zacienionej części

Przejście przy bardzo wysokich ścianach, gdzie wpada odrobina słońca

Całuje rączki
Wąwóz jest bardzo malowniczy, każdy nawet najmniejszy kamień chce się podnieść i zabrać ze sobą. Wszysycy wrócili z pełnymi kieszeniami kamyczków na pamiątkę.

Poprzeczne muśnięcia na skałach jak malowane pędzlem

Tutaj takie same poprzeczne wzory
A odnośnie dowodów na unikalne wręcz kolory i wzory skał, to poniższe zdjęcie mówi samo za siebie.

Tego nie da się sfotografować, to trzeba dotknąć

W tym miejscu jesteśmy tuż przy końcu wąwozu, prawie siły opadają
Po kilku kilometrach wąwóz się kończy i zawracamy.

Odpoczynek na końcu wąwozu na kamieniu

Czułych słówek nigdy za wiele

Ostatnie podrygi przy końcu i zawracamy

Wracamy do aut
Popołudniem kierujemy się nad Morze Martwe, jest to już tak naprawdę
słone jezioro bezodpływowe, które leży na pograniczu Izraela, Autonomii Palestyńskiej i Jordanii.
Droga do morza nie zajmuje wiele czasu, bo ogólnie przebywamy już w jego rejonie.

Liczne małe ciężarówki na trasie przewożące skrzynki z pomidorami

Cel osiągnięty, jesteśmy na skalistym brzegu przy morzu

Panorama brzegu Morza Martwego
Lustro wody znajduje się w najniższym punkcie Ziemi, 418m p.p.m. (i ciągle się obniża).
Nasz postój zatrzymał się na 410m p.p.m.

Wskazanie GPS'u przy brzegu Morza Martwego
Ok. 17 tys. lat temu poziom wody Morza Martwego był tak wysoki, że łączyło się ono z leżącym na północ Jeziorem Tyberiadzkim. W ciągu wieków przylegały do niego różne nazwy: Cuchnące Morze, Diabelskie Morze czy też Jezioro Asfaltowe.

Brzeg morza
Schodzimy na plażę i naszym oczom ukazują się solne wykwity. W związku z tak dużym zasoleniem w Morzu Martwym prawie zupełnie nie ma życia organicznego, za to z wody pozyskuje się znaczne ilości soli kuchennej i potasowej (zasoby oceniane są na 43 mld ton).

Kamienie oblepione solą
W miejscu, w którym zeszliśmy do plaży były też niewysokie skałki tuż przy wodzie. Efekty w jakich opanowane zostały przez sól widać na poniższych zdjęciach.

Solne skały nad brzegiem

Urwaliśmy sobie po kawałku na pamiątkę
Sfilmowane przejście po brzegu Morza Martwego
Chcąc podjechać jak najbliżej wody, Miłosz grzęźnie w błocie. Na pomoc rusza Defender i cała akcja trwa ponad 2godz. Akurat miejsce nie sprzyjało wyciąganiu na linie, więc trzeba było użyć wyciągarek i kotwiczyć się o drugie auto.

Wklejka dwa metry od wody

Wojtek spieszy z pomocą
My mieliśmy czas wolny nad morzem i praktycznie do późnego popołudnia krzątaliśmy się po plaży.

Czas wolny
Z nad morza ruszamy w kierunku granicy jordańsko-syryjskiej. Przed północą meldujemy
się na granicy, nasi dawni znajomi bez problemu nas poznają i odprawa przebiega bardzo sprawnie i sympatycznie.
Decydujemy się na przejazd nocą do Damaszku, żeby nadrobić trochę trasy i mieć więcej czasu w mieście. Nocujemy
w samochodach na przedmieściach Damaszku, a rano znajdujemy hotel.

Tak żegna nas Jordania a wita Syria
Copyright © bliskiwschod.ladra.pl 2011, Designed by Ladra WebStudio
Strona jest częścią serwisu www.wyprawy.ladra.pl